Witam wszystkich
Przyznam się Katarynko, że nie rozumiem Cię.
Z jednej strony ‘nie ufasz’ modlitwie językami, bo katolicy również się nimi modlą, a z drugiej pytasz, jak rozeznać dar języków zupełnie, jakbyś sama próbowała się go ‘wyuczyć’.
Słusznie zapytałaś, czy z jednego źródła mogą płynąć 2 rodzaje wody. Wiemy, że nie może dobre drzewo wydawać złych owoców, ani złe drzewo wydawać dobrych owoców. To jest więcej, niż pewne.
Dar języków pochodzi od Ducha Świętego i ten temat jest bezsprzeczny. Istnieje jednak imitacja, szatan działa często przez parodiowanie Boga. Stąd fałszywi prorocy, stąd tyle sekt i pseudochrześcijańskich wyznań, stąd fałszywe cuda i uzdrowienia. Również charyzmaty mogą być ‘podrabiane’.
Po czym poznać prawdziwe? A no właśnie po owocach. Jeśli charyzmat wywołuje u ciebie niepokój, uczucie lęku, czy jakiś ‘alarm’ w sercu, to warto się mu przyjrzeć. Spojrzeć na to, czy jednoczy wspólnotę, czy prowadzi poszczególne osoby do Boga. Jeśli jest tak, jak pisałaś, że modlitwa brzmi jak ‘małpi gaj w środku sezonu’, albo po prostu przeraża swoim brzmieniem, a jednocześnie we wspólnocie trwają spory, to byłabym ostrożna… Bardziej, niż ostrożna.
Podobnie – jeśli charyzmat jest ‘wymuszany’, to nigdy do końca nie jest się pewnym, czy ‘to’ pochodzi od ludzkiego umysłu, czy od Ducha. Jeśli ktokolwiek ‘uczył’ cię mówienia językami, to obawiałabym się tego. Owszem, Duch może przyjść z darem nawet wtedy, kiedy jest on ‘wyuczony’, ale jest to przymuszanie Go, oganiczanie Jego działania. Powiedzmy sobie zresztą szczerze: to Duch Święty o wszystkim nas pouczy. Po co więc uczyć ‘otwierania ust’? Jeśli dar jest od Ducha, to będziesz wiedzieć, jak się modlić w językach. Co najwyżej możesz odczuwać na początku lęk, ale skoro (u was podobno) większość mówi, to chyba nie odstajesz zbytnio od grupy? ;] A jeśli dar nie pochodzi od Ducha… no właśnie…? To po co uczyć? Bałabym się, żeby nie stworzyć czegoś, co od Boga nie pochodzi, a może być wykorzystane przez szatana.
Nie wiem, czy wiesz, ale w przypadkach zniewoleń demonicznych, czy opętań, również odnotowuje się mówienie dziwnymi językami, często wymarłymi, bądź nieistniejącymi. To taka podróba charyzmatu, zaprzeczenie przez pastisz…
Piszesz również, że na spotkaniach katolickiej Odnowy w Duchu Świętym uwielbia się Maryję, bądź praktykuje modlitwę do Maryi. Skąd wytrzasnęłaś takie rewelacje? Znam ludzi z katolickich wspólnot charyzmatycznych, z dwoma wspólnotami utrzymuję kontakt, przez uczęszczanie na spotkania modlitewne i jakoś nie zauważyłam niczego takiego…
Nic jednak dziwnego, że protestantka ma luki w teologii katolickiej… Pozwól więc, że wyjaśnię:
żaden katolik nie modli się do Maryi!
Modlimy się ZA WSTAWIENNICTWEM Maryi [i innych świętych] dokładnie tak samo, jak mogę się modlić za wstawiennictwem Ewy, Marka, Kasi, czy Zosi. Kiedy proszę sąsiadkę o modlitwę za mnie, nie uprawiam bałwochwalstwa, prawda? Dlatego, że nawet, jeśli podziwiam mocną wiarę sąsiadki, nie utożsamiam jej jednak z Bogiem, a jedynie proszę o jej modlitwę, o jej wstawiennictwo za mną. Z Maryją sprawa ma się podobnie, z tą tylko różnicą, że mamy pewność, że ona jest przy Bogu. Sąsiadka może tylko wierzącą udawać, natomiast święci są już na 100% przy Bogu. O nich wiemy na pewno, że w dobrych zawodach wystartowali, wiary ustrzegli, bieg ukończyli.
Pozdrawiam i mam nadzieję, że dyskusje będą owocne.