przez Mother » Śr maja 26, 2010 4:04 pm
Modlitwa jest wielką lekcją pokory. Sama doświadczam tego, gdy się buntuję, gdy mam kryzys, bo przecież modlę się o coś od wielu lat i wydaje mi się, ze nic się nie zmienia.
Jeśli chodzi o sprawy miłosne, to jest to zagadka dla nas i nie wiemy dlaczego Bóg stawia nam tę osobę na drodze i nie wiemy czy coś z tego będzie, czy nie. Modlimy się, żeby kochać bardziej, żeby ktoś nas pokochał, lub żeby zapomnieć, ale nie zawsze się to udaje. Interpretujemy różne znaki, wydaje nam się, że już coś wiemy, rozumiemy, aż w końcu znowu przychodzi nam zderzyć się z jakąś ścianą.
Wiem, że to nie jest łatwe, bo to delikatna sfera, ale trzeba zaufać Bogu i doceniać to co mamy. Może ta osoba potrzebuje twojej modlitwy, może jest potrzebna dla twojego wzrostu, może jedno i drugie, a może jeszcze coś innego.
Warto zająć się też innymi sprawami, aby nie dać się zdominować nieszczęśliwej miłości, a między czasie powierzać siebie i tę osobę Bogu.